Zimowisko w Jodłówce Tuchowskiej

To był zupełnie nieplanowany wyjazd. Ot tak, dla towarzystwa. Nie było czasu na rozważanie, czy warto. Z Madzią to nawet na koniec świata, a co dopiero do jakiejś tam Jodłówki Tuchowskiej. Szybka decyzja, szybkie pakowanie walizki i 6 lutego o godz. 7.30 wyruszyłyśmy w nieznane. Na miejscu otrzymałyśmy klucz do pokoju, który przez tydzień był naszym azylem. Było ok! Jasno, przestronnie, 4 osoby – a co najważniejsze łazienka przy pokoju. Po rozpakowaniu, zjadłyśmy dobre śniadanko i zapoznałyśmy się z obyczajami panującymi w Domu Wczasów Dziecięcych. Byłyśmy w I grupie i przyjęłyśmy nazwę „PIEKIELNYCH ANIOŁKÓW”, dlatego systematycznie wdrażałyśmy w życie zajęcia ściśle związane z naszym logo. Oprócz szaleństwa na dyskotekach uczestniczyłyśmy w zajęciach rekreacyjno-sportowych, artystycznych i kulturalno-rozrywkowych, takich jak: pokaz mody i fryzur, Mam talent, śpiew, tańce, pocenie się na siłowni i wiele innych zajęć. Najciekawsze były zajęcia z panią psycholog na temat integracji, co pozwoliło nam lepiej się poznać. Nie udało się zrealizować kuligu i zabaw na śniegu z powodu jego  braku. Wzięłyśmy udział w morderczej wyprawie na Brzankę i do bacówki szlakiem Partyzantów II wojny światowej. Poznałyśmy także legendy związane
z Jodłówką Tuchowską, a przede wszystkim mnóstwo kolegów i koleżanek. Kadra wychowawców była w porządku, jedzonko smaczne. Wszystkie inne wydarzenia odbyły się za zamkniętymi drzwiami i owiane są słodką tajemnicą. Za ocenę zimowiska niech wystarczy fakt, że popłakałyśmy się przy pożegnaniu, trudno było się rozstać i żal wyjeżdżać. Chcemy  tam jeszcze wrócić.

Magdalena Borek, Klaudia Leżoń