FLORKA, bohaterka książki Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel, w której zakochali się nasi uczniowie

W ostatnim tygodniu października za sprawą szkolnej biblioteki nasza placówka zgłosiła udział w akcji promującej czytelnictwo w ramach 25. Ogólnopolskiej Nagrody Literackiej im. Kornela Makuszyńskiego „Kanon dziś”. Zadaniem organizatora było zachęcenie do czytania i promocję czytelnictwa. Bazować mieliśmy na pozycjach książkowych wyróżnionych w konkursie im. Kornela Makuszyńskiego. Spośród bogatej listy wybraliśmy utwór: „Florka. Z pamiętnika ryjówki oraz Florka. Listy do Józefiny””, bohaterkę serii książek Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel, autorki, którą gościliśmy dwa lata temu u nas w szkole. Dzieciaki bardzo polubiły postać tytułowej Florki. Wspólnie wymyśliliśmy nazwę: AKCJA FLORKA. ODCZARUJMY Z FLORKĄ JESIENNĄ PLUCHĘ. Działania prowadzone przez biblioteczny team spotkały się z ogromnym zainteresowaniem uczniów. Wzięło w nich bowiem udział ponad 200 uczestników. Do przedsięwzięcia z chęcią włączali się nie tylko uczniowie klas 1-3 szkoły podstawowej, poprzez zajęcia komputerowe w programie Paint, ale także najstarsi, czyli gimnazjaliści, chętni do wykonania na dodatkowych zajęciach krawieckich maskotek Florek czy też podsumowujących projekt kolaży na strony internetowe i gazetki ścienne. Zaproszenie, na zajęcia czytelniczo-plastyczne z Florką w roli głównej, wystosowali do bibliotekarek również zainteresowani „milusińscy”, czyli licznie uczęszczające do szkolnej biblioteki przedszkolaki, którzy z zainteresowaniem wysłuchali historii o Florce i z dużym zapałem wykonali różnymi technikami jesienne odsłony bohaterki. Pomysł na projekt czytelniczy rodził się wraz z rosnącym zainteresowaniem, a czytelnicy sami wychodzili z inicjatywami kolejnych warsztatów. Tak też się stało z uczniami klasy 3b, którzy po lekcji bibliotecznej z Florką wraz z wychowawczynią jednogłośnie postanowili napisać swoją historie z udziałem ryjówki (zamieszczona ona zostanie w 2 numerze, wydawanej przez nich gazety „Pod Muchomorkiem”). Działanie nie tylko zapoznało uczniów z serią książek o Florce, ale pobudziło do wykorzystywania swoich talentów literackich, plastycznych, krawieckich czy komputerowych. Postać Florki na długo zostanie zapamiętana przez naszych czytelników, a przypominać nam o tym będą maskotki pomieszkujące w bibliotecznych dziuplach oraz gazetki ścienne, na których widnieją Florkowe kolaże. Poniżej opowiadanie autorstwa uczniów klasy 3 b, przygotowane pod kierunkiem wychowawczyni, pani Bogusi Witaszek.

NA RATUNEK

Była niedziela. Florka obudziła się i zaczęła nasłuchiwać. W domu była cisza. Rodzice jeszcze spali, więc postanowiła ich nie budzić, tylko poszukać, gdzie schował się ten czas, którego ciągle nie było. To, że nie w zegarze, to już wie. Nagle coś za oknem przeleciało. To coś wyglądało jak samolot! Podeszła do okna i spojrzała. Ach, to kolorowe liście. Jedne były żółte, inne czerwone, a jeszcze inne – brązowe. – Ciekawe, gdzie one się tak spieszą? – pomyślała – Pewnie też czegoś szukają. Nagle, co to! To nie liście, lecz kolorowe łódki. Florka zaczęła im się przyglądać dokładniej i dopiero teraz zauważyła, że płyną strumykiem wprost do jej jeziorka. Już miała odejść od okna i zająć się swoimi sprawami, a liście niech sobie robią, co chcą. Ona ma przecież ważniejsze sprawy na głowie! I wtedy, właśnie wtedy zauważyła coś na jednym z nich. Nie mogła uwierzyć! Na liściu – łódce siedziały koszatniczki. Były całe przemoczone, potargane przez wiatr i bardzo przestraszone. Próbowały się chwycić czegoś, aby nie pędzić tak z prądem strumyka, który był już całkiem sporym strumieniem, ale wszystko wylatywało im z rąk. Krzyczały z całych sił, ale nikt ich nie słyszał. Były przerażone i wyglądały koszmarnie, tak samo jak Florka, gdy budziła się ze snu o czarnym kocie. Tego już było za wiele, nie może ich tak zostawić. Rozejrzała się za swoim Rysiem, bo nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać pomoc i wskoczyła do przepływającej, kolejnej łódki. Wiatr nią szarpał na wszystkie strony, ale się nie poddawała. Jeszcze mocniej przytuliła Rysia, a drugą ręką chwyciła za ster, czyli ogonek listka, – Nie bójcie się – krzyknęła do wystraszonych myszek. – Już po was płynę! Nie było to takie łatwe, jakby się wydawało, bo strumień zaczął przyspieszać i rozlegał się w oddali głośny szum wodospadu. Zaczął się coraz bardziej przybliżać i było wiadome, że zaraz z nim spadną. Jeszcze mocniej wpiła się pazurkami w listek i chwyciła łódeczki, a ogonek jak lasso próbowała zczepić za łódkę koszatniczek, które były prawie nieprzytomne ze strachu. Wtem nad nimi zamajaczył jakiś cień. – Pewnie to ten stwór, który kiedyś wypił moje jeziorko! – pomyślała – A teraz pożre mnie i moje przyjaciółki! Nie pójdzie ci to tak łatwo! – dodała. – Pożałujesz, że porwałeś moje jeziorko, a teraz jesteś w zmowie z tym obszarpańcem – wiatrem. Zaczęła wymachiwać nerwowo łapkami, jak ktoś, kto uczy się sztuk walki, albo już je w większości umie. Ale to nie ważne, bo kiedy już miała zadać śmiertelny cios niewidzialnemu wrogowi, usłyszała głos mamy: – Kochanie, obudź się. To tylko sen! – To był sen? To ja nie pływam po jeziorze w brzydką pogodę? – Tak, a na dowód tego proszę twoje ulubione muchy w czekoladzie. Florka odetchnęła. Usiadła na łóżku i zaczęła zajadać swoje śniadanie, na wszelki wypadek zerkając za okno. – Muszę uważać. Rysiu, pilnuj ze mną, bo nigdy nic nie wiadomo. Zjadł jezioro, koszatniczki chciał pożreć, to i mój deser może go skusić! – mruczała z pełnym pyszczkiem.